sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 1

~*~

  Ruggero niezwłocznie zabrał się za poszukiwanie pracy dorywczej. Tylko dlaczego, skoro rodzice mogli im przysłać pieniądze od zaraz? Wstyd. Już pierwszego dnia wydali ich mnóstwo, a do tego dali się okraść. To nie byłaby przyjemna wiadomość dla najbliższych o nie poradzeniu sobie w wielkim mieście. Ojciec Jorge należy do bardzo surowych i konsekwentnych osób, przez co z pewnością by po prostu wyśmiał syna.
Przeszukując internet, Włoch znalazł jedynie ofertę sesji zdjęciowej oraz pracy jako barman w jednym z klubów. Chłopak od razu zadzwonił pod numer zapisany pod propozycją sesji zdjęciowej.
- Dzień dobry. Ja dzwonię z pytaniem, czy ta sesja zdjęciowa do magazynu "Floor" jest nadal aktualna? - od razu przeszedł do rzeczy Ruggero.
- Witam. Tak. Jest aktualna. - powiedział mężczyzna o grubym głosie.
- A więc kiedy odbywa się casting? Jestem zainteresowany.
- Jutro. O godzinie jedenastej zapraszam na ulicę Suenios 24.
- Dobrze. Z pewnością się pojawię.
- Do widzenia. - pożegnał się i rozłączył.
Kiedy odłożył telefon na stół, do jadalni ,w której się znajdował, wpadł Jorge. Zdenerwowany i jednocześnie wkurzony rzucił na stół w stronę przyjaciela kopertę. Z zainteresowaniem Pasqurelli sięgnął po nią i wyciągnął jej zawartość. Jego oczom ukazały się te same jakie wczorajszego wieczoru podał im nie znajomy facet - narkotyki. A do nich dołączona karteczka z rozkazem zapłacenia ponad dwóch tysięcy euro. Przyjaciele spojrzeli na siebie z niedowierzaniem.
- Ja.. Ja mu tego nie zapłacę. Mowy nie ma. Idę z tym na policję i mam wszystko w dupie. - wyznał Blanco.
- Ty normalny jesteś?! Nigdzie z tym nie pójdziemy! Chcesz mieć u niego przejebane?! Damy mu te pieniądze.
- Niby skąd, mądralo?!
- Zapisałem się na casting do sesji zdjęciowej i myślę, że może się udać.
- A jeżeli nie?
- To wskoczymy na posadkę barmana w jakimś barze.
- Daj mi lepiej od razu adres do tego baru, bo nie widzę Cię w roli modela.
- Ejj! - parsknął Rug i podał mu swój laptop.

~ Następny dzień ~

    Jorge nie żartował i podjął się pracy w klubie w centrum miasta. Zaczynał już kolejny dzień na nocną zmianę. Jednak rano postanowił wyjść razem ze współlokatorem na jego casting. Przed wyjściem chłopak zobaczył Ruggero strojącego się przed lustrem w sypialni.
- O Boże.. Kueechhh, kuechh!! - zakaszlał. - Weź już zostaw te perfumy! Śmierdzi w całym domu.
- Nie chcę się spóźnić. Jedziemy już? - spytał spokojnie i obaj zeszli do garażu po samochód.
  Kiedy dotarli już na miejsce Rug szybko wysiadł i podążał do wejścia. Kiedy oboje weszli do środka producent przywitał się z przyszłym modelem po czym od razu zabrał się do fotografowania.  Na początku Ruggero był dość spiety. Jednak po paru zdjęciach stres minął. Kiedy chłopakowi kazano się przebrać producent podszedł do znudzonego Jorge, który siedział na sofie.
- Twój kolega jest nie zły, ale ty mógłbyś być jeszcze lepszy. Jak chcesz tobie też możemy zrobić zdjęcia. - zaproponował.
- Nie... To był jego pomysł , nie mój.  Poza tym to ja znalazłem juz pracę.
Gdy cała sesja się skończyła wszyscy podziękowali Ruggero.
- Pojedź sam do domu. Mam jeszcze coś do załatwienia.  - powiedział Jorge do kolegi. Następnie poszedł do fotografa.
- Przemyślałem to i zgadzam się na tą sesję. - powiedział.
Fotograf się ucieszył po czym Jorge został przyszykowany do zdjęć.
Poszło mu jeszcze lepiej od współlokatora. Kiedy fotografie były gotowe, producent zapewnił, że na sesji będą zdjęcia obydwu chłopaków.  Szczęśliwy chłopak wrócił wiec do domu.
Parę dni później rano, Rug wybrał się do sklepu po magazyn w którym miał się ukazać.  Nie spodobało mu się to co zobaczył. Szybko popędził do domu i wściekły rzucił gazetą w przyjaciela jedzącego śniadanie.
- Hej, co jest? - zapytał Jorge zdziwiony zachowaniem chłopaka.
- Zobacz jak zdjęcia ładnie wyszły.
Chłopak otworzył czasopismo i zobaczył fotografie na których był tylko on bez Ruggero.
- Myślałem,  że więcej zarobimy. - bronił się Jorge.
- Myślałem,  myślałem.  Prawda jest taka, że zawsze musisz się we wszystko wpierdolić!
- Kurwa! Chciałem żebyśmy mieli więcej kasy! Nie rozumiesz?!
- Ty już masz prace!
- Rug.. Daj z tym spokój. Fotograf miał wstawić twoje i moje zdjęcia, a że wstawił tylko moje, to nie moja wina. - zaspokoił sytuację i dokończył śniadanie.
- Ej, a co będzie z tymi narkotykami? - przypomniał już spokojnie.
- Sprawdziłem je. I to nie były narkotyki. Jakiś proszek do ciasta czy czegoś tam. Gościu chciał od nas wyłudzić forse.
- Aha.. Czyli kasa z sesjii jest nasza?
- Odkładamy na rachunki i na jedzenie. Od tej pory nie ma wydawania hajsu na pierdoły i imprezy, okey? I ty też znajdź prace, bo za moją pensje nie damy rady. - oświadczył.
Dalszą rozmowę przerwał telefon Jorge. Brunet odebrał mimo nie znanego numeru.
- Hallo?.. Tak.Z tej strony. ..Ahha.. Rozumiem..Nie.. Nie jestem zainteresowany.. Oczywiście. .. Dowidzenia. - mówił do komórki, z czego Rug nic nie zrozumiał.
- Kto dzwonił? - dopytywał się.
- Jakaś babka chciała żebym zaczął promować jej kolekcje ubrań. Po co ja się w to wpakowałem...
- I nie przyjąłeś?!
- Nie będę jakimś modelkiem! Pedały tylko się w to bawią.
- Ty wiesz ile byśmy mieli kasy?!
- A ty tylko o jednym! Pieniądze to nie wszystko! - wygarnął i wyszedł z kuchni.

~*~

piątek, 15 sierpnia 2014

Prolog

  ~*~    

  Jorge Blanco i Ruggero Pasquarelli od najmłodszych lat chodzili do najlepszych, prywatnych szkół. Mają jednak, już po dwadzieścia jeden lat i od dawna nie chodzą na lekcje z profesorami. Postanowili więc opuścić rodzinny kraj, którym są Włochy i zamieszkać razem w Barcelonie. Ich rodzice byli bardzo zamożnymi ludźmi, dlatego kupili synom ogromny dom na przedmieściach. Dali im również mnóstwo pieniędzy na różne wydatki.
     Kiedy mężczyźni dotarli już na miejsce po przylocie do Hiszpanii, niezwłocznie udali się do swojego nowego lokum.
Ich oczom ukazał się piękny biały dom z wielkimi oknami. Obok budynku znajdował się basen otoczony pięknym ogrodem. W środku panował bardzo nowoczesny wystrój. Na dole znajdowała się kuchnia połączona z jadalnią, wielki salon, z ogromnym telewizorem, korytarz oraz jedna łazienka. Na górze natomiast były dwie oddzielne sypialnie, każda z nich miała swoją toaletę. Jorge i Ruggero, od razu odłożyli walizki i poszli zwiedzić miasto. Bardzo podobał im się swój nowy kraj.
- Co ty na to, aby urządzić parapetówę? - zaproponował Ruggero, kiedy obaj kierowali się już do wejścia.
- Niezły pomysł, ale przecież nikt nas tu nie zna. Kto by przyszedł? - zapytał Leon, sceptycznie nastawiony do tego pomysłu.
- Co nam szkodzi spróbować? Najwyżej się nie uda.
- No dobra.
Oboje pomaszerowali i zaczęli pisać zaproszenia.
      Wieczorem, ku ich zdziwieniu na imprezie pojawiło się sporo osób. Chłopcy wydali pełno pieniędzy na alkohol, którego wciąż było mało. Kiedy oboje siedzieli brzy barze i pili whisky podszedł do nich pewien mężczyzna.
- Macie jakąś maryśkę? - zapytał przymulonym głosem.
- N...nie.... - jęknęli równo przerażeni.
- A to szkoda. Wszyscy na to liczą.
- Niestety nie mamy. - powiedział Ruggero.
- Ludzie chcecie prochy?! - krzyknął mężczyzna.
Nagle wszyscy krzyknęli - TAK!
- To macie.
Po tych słowach facet wyjął z kieszeni bardzo dużo malutkich, przezroczystych torebeczek i rzucił je na stół. Tłum rzucił się na stół i zgarnął całą jego zawartość.
- To będzie tysiąc beso. Towar najlepszy na rynku.
Jorge szybko chwycił portfel i dał mu kwotę o którą prosił, bojąc się konsekwencji.
Dwudziestolatkowie dalej pili drinka. Po pewnym czasie mężczyzna znowu się pojawił.
- Ludzie chcą więcej. - powiedział.
- Już wystarczy.- oświadczył Ruggero.
- Jak chcecie. Wtedy ludzie wyjdą.
- No dobra. Niech będzie.
- To będą równe dwa kawałki.  Dam więcej tym razem.
Kiedy Rug postanowił przejść się do kuchni po więcej lodu podeszła do niego wysoka brunetka.
- Próbowałeś? Ponoć najlepszy. - powiedziała i pokazała proszek.
- Nie...Dzięki.
- No co ty? Organizator i się nie zabawi?  Spróbuj.
- Naprawdę, nie chcę.
- Nie daj się prosić to nic strasznego. - oznajmiła i na siłę wepchnęła w usta chłopaka marihuanę.
Ruggero zaczął kaszleć, jednak potem wyrwał dziewczynie, jeszcze jedno i poszedł do Jorge.
- Chcesz? - zapytał i ukazał woreczek.
- Chyba nie mówisz, że to wziąłeś?
- Nie wykluczone. - powiedział bardzo wesoło.
- Zwariowałeś? Idź lepiej teraz na górę i się połóż.
Chłopak jednak poszedł do baru i zamówił od prywatnego barmana jednego drinka. Kiedy był już gotowy wsypał do niego zawartość woreczka i dał przyjacielowi.
- Hmmm... Dobre.
- A wiesz co w tym jest?
- Nie mów, że wsypałeś tu.....
- Tak , wsypałem.
- To jest.... świetne.
Jorge szybko poszedł na parkiet i zaczął ze wszystkimi dziewczynami tańczyć. Rugerro jednak poszedł usiąść na kanapę. Koło niego zaraz znalazło się pełno kobiet, które go dotykały i całowały w policzki.
Do końca imprezy Włosi wydali na to wszystko sześć tysięcy.
Rano oboje obudzili się na podłodze. Cały dom był brudny. Rozbite butelki, szklanki, jedzenie i pełno czarnych pustych torebek.
- Ale tu bałagan - powiedział zaspany Jorge.
- Masz rację. Wzywamy ekipę sprzątającą?
- No co ty. Jak zobaczą te narkotyki to będzie źle.
- No racja..
- Co ty masz na twarzy? - zapytał Jorge.
Ruggero szybko poszedł do lustra a na jego policzkach było pełno odcisków szminek.
- Całowałeś się? - zapytał Jorge.
- Nie wiem, Jorge, nie wiem.
- Stary, my to... braliśmy....
- Boże, ojciec by mnie ukatrupił.
- Ty sam mi to dałeś.
- No bo taka dziewczyna to we mnie wcisnęła.
Przyjaciele zaczęli sprzątać.
- Patrz co znalazłem. - powiedział Ruggero.
Rzucił na stolik czarny woreczek. Obaj szybko się na niego rzucili. Nikt z nich nie wygrał ponieważ paczuszka się rozerwała.
- Patrz co zrobiłeś. Pękło i teraz nikt z nas nie weźmie. - obraził się Rugerro.
- Może to i lepiej.
Kiedy już skończyli usiedli na kanapie.
- Ciekawe ile wydaliśmy? - zapytał Blanco po czym sięgnął do portfela.
- Pamiętam, że sześć tysięcy. 
- Mieliśmy po pięć. Wydaliśmy po trzy. Ale ja nie mam nic!
- Yyy.... Jorge. Ja też.
- Okradziono nas? Świetnie! Co my teraz zrobimy.
- Poczekaj, jeszcze nie wszystko stracone. Mamy przecież karty.
- Ale ja jej też nie mam.
-  Kurwa. Zostały same dokumenty. Dobre i to.
- Poczekaj. Pamiętam, że od razu po przyjeździe położyłem trochę do szuflady z ubraniami.
Jorge szybko wyjął całą zawartość po czym znalazł pieniądze.
- Ale to nam nie wystarczy na rachunki.
- Chyba trzeba będzie znaleźć coś innego?
- Pracę. Pracę, Rug..